W srode rano wyruszylismy naszym wypozyczonym samochodem: Hundai Tucson (4x4) na wyprawe na poludnie. Auto wypozyczylismy w Europcar. Dokupilsmy ubezpieczenie full wypas czyli cokolwiek sie stanie - nic nie placimy :-) Jedziemy 350km na poludnie do Townswille droga HWY nr 1. Zadziwjajaco zielona jest ta czesc Aussie. I w ogole taki gorzysty krajobraz miesza sie z rozleglymi i plaskimi sawannami. Wszedzie mnostwo obzartych eukaliptosow ale misiow nie widac :-( Po drodze trafaimy na slynne znaki "KANGAROO next ...km". Zeby zrobic zdjecie zawracamy kilka kilometrow!!! Ale mamy czas :-) W nadoceanicznej miejscowosci Cardwell zatrzymujemy sie przy pieknym molo i spacerujemy chwile po nadmorskim deptaku. Wszedzie obowiazuje zakaz kapieli a to z powodu KROKODYLI! Czy uwierzycie, ze w oceanie sa krokodyle?!?
NApotakni aborygeni kowia ze to prawda, ze ten cien tam daleko na ocenaie to wlasnie crocodile (brr!!!) Tutejsi Aborygeni lowia ryby na molo na samo zylke (bez wedki). I wlasnie przy nas zlowili ... REKINA!!!! Ale bez obaw byl wielkosci moze pol mtera ale zgryz mial niezly :-))))))))
Z Cardwell ruszamy dalej na poludnie do naszego Townsville gdzie logujemy sie w hotelu IBIS sieci ACCOR. A to dlatego, ze w calym Townsville nie bylo ani jednego pokoju w zadnym innym hotelu!!! Zmeczeni szukaniem zjadamy po ogromnym burgerze (Burgery w Aussie sa na prawde WSPANIALE!!!!!) i zasypiamy w slicznym pokoju hotelu IBIS (drogo - 149$ za noc).