Mateusz zaczal ranek od nauki jazdy do gory nogami po lewej stronie. Idzie mu calkiem dobrze :-) Troche mu sie myli, ktora strona jest prawa, a ktora lewa :-)
Po poludniu wybralismy sie na wycieczke do FREMANTLE. Jest to portowa miejscowosc na poludnie od Perth. Znajduje sie tutaj jeden z najwiekszych zaopatrzeniowych portow dla okretow podwodnych. Mozna tutaj wstapic do muzeum morskiego, ktore bardzo przypomina Opere w Sydney :-) Miasteczko ma "klimat", to taka nadmorska marina ze starymi zabudowaniami.
Znow zwiedzilam wszystkie sklepy z pamiatkami ale juz wiem, ze najbardziej podobaja mi sie te galerie ze sztuka ABORYGENSKA.
Ciekawostek z AUSSIE ciag dalszy:
* przyzwyczajenie do innej strefy czasowej to "pikus"!
* nie widzialam jeszcze zadnego pajaka ani weza ani zadnego innego jadowitego zwierza
* Papuga Gallah obgryzala dzisiaj antene na dachu :-)))
* na targu w Fremantle kupilismy mydlo z mango i perlowe kolczyki z kangurami dla Karolinki
* wreszcie znalazlam "japonki" z flaga australijska! Mateusz tez ma swoje "japonki" :-)